Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

wegański majonez (z aquafaby)

W sobotę potrzebowałam ugotować obiad w 15 minut i to jeszcze taki, żeby wytrawnemu mięsożercy smakował... Raz, dwa, trzy co by tu... Wymyśliłam! Gulasz z cieciorki. Nie znam człowieka, który by nim pogardził. Złapałam za puszkę, otworzyłam i już chciałam ja odcedzić cieciorę wylewając wodę do zlewu, ale w ostatniej chwili olśniło mnie i się opamiętałam. O mały włos nie pozbyłam się drogocennej AQUAFABY. Tak została nazwana w wegańskim świecie owa woda z cieciorki, z której to można zrobić przeróżne cuda. Między innymi słodką bezę i majonez. Za bezami nigdy nie przepadałam, ale majonez... och jest bliski memu sercu... a raczej cholesterolowi.  Miałam sporo wątpliwości jaki to majonez mi z tego wyjdzie, bo o ile mogę się zgodzić, że aquafaba jest podobna w kolorze, konsyetnji a nawet swoim braku zapachu podobna do białka kurzego, to przecież majonez robi się z żółtkiem. Ale cóż, mogłam stracić co najwyżej szklankę oleju. Powiem Wam jedno - opłacało się zaryzykować. Majonez wysze

kanapki - na słodko czy na słono?

Dziś zapraszam na dwie pyszne pasty KONFITURĘ Z CZERWONEJ CEBULI & PASTĘ Z CIECIORKI Z CZOSNKIEM NIEDŹWIEDZIM Nie pamiętam czy pisałam już o mojej miłości do cebuli. Chyba nie, ale dziś nie jestem w romantycznym na stroju, więc napiszę o tym innym razem. Nadmienię tylko, że cebula króluje w mojej kuchni i nie wyobrażam sobie życia bez niej.  Jakiś czas temu naszło mnie na zrobienie konfitury z cebuli. Słodkiej, lepkiej i cudownie smacznej.... kanapka idealna: cebulowa konfitura na świeżej bezczelnie pszennej bułce posypana pieprzem... ochhh Jak to zrobić? Kilka czerwonych cebul trzeba dotargać ze sklepu do domu. Obrać je, pokroić w piórka i wrzucić na rozgrzaną patelnię z odrobinką oleju. Smażyć długo na wolnym ogniu pod przykryciem. Jeśli zacznie przywierać do patelni dolać odrobinę wody. Dosłodzić cukrem lub miodem i daktylami. Żeby zbalansować smak - okrasić sokiem z cytryny. I dalej podsmażać, aż wszystko będzie miękkie jak chmurka i piekielnie słodkie. 

wegańska babka ziemniaczana

Babka ziemniaczana jest niewątpliwie podlaskim specjałem. Jak się okazje niekoniecznie dobrze znanym na zachodzie kraju. Jako, że pochodzę z Podlasia wychowałam się na babce, kiszce i pyzach, czyli potrawach których bazą są ziemniaki. Mój tato nie uznawał obiadu, w którym nie byłoby ziemniaków z wody, a weekend nie byłyby weekendem gdyby nie pojawiły się na śniadanie placki ziemniaczane. Jednym z moich piękniejszych wspomnień kulinarnych z dzieciństwa jest smak babki ziemniaczanej pieczonej przez moją babcię na wsi. Babka piekła się w piecu kaflowym, w tak zwanej dachówce, w żeliwnej misce. Och co to był za smak... Nie do odtworzenia. Później wyjechałam na studia do Poznania, stolicy Pyrlandii więc czułam się jak u siebie - ziemniaki królowały. Pyry z gzikiem, zapiekanki ziemniaczane, puree na sto sposobów... i jakoś tak zleciało parę pięknych lat. W Warszawie kartoszki cieszą się mniejszą popularnością, wszyscy chcą tu być fit i uważają, że kartofle tuczą. Modnie jest jeść bataty. Z

ser z ziemniaka

Ser z ziemniaka brzmi dość abstrakcyjnie. Przez długi czas nie mogłam sobie wyobrazić, jak można zmienić ziemniaka tak, żeby smakował jak ser. Widziałam tysiące przepisów i pochwalnych artykułów na temat tego wynalazku i stwierdziłam, że muszę wypróbować. Tym bardziej, że składniki są tanie, łatwo dostępne i szybko można go zrobić.  Nie oszukujmy się - ser z ziemniaka nie smakuje jak oryginalny ser z mleka. Nie miałam takich oczekiwań, spodziewałam się raczej jakiegoś nowego ciekawego w smaku smarowidła, ale efekt mnie zaskoczył. To co powstało przywodzi mi na myśl wspomnienie smaku serka topionego Hochland  typu Cheddar.  W miarę jak stygnie masa serowa tężeje. Ponoć można go zamrozić i zetrzeć później na pizzę, jeszcze nie zdążyłam tego sprawdzić, ale na pewno to zrobię. Konsystencja jak serek topiony. Fajnie się smaruje na pieczywie i myślę, że świetnie sprawdzi się jako dip do warzyw czy słonych przekąsek na imprezie albo jako zamiennik sosu beszamelowego.   Kiedyś c

paszteciki z kapustą i grzybami

Ciepły, leniwy styczniowy wieczór, w pokoju nastrojowe żółte światło, z głośników płynie muzyka moich kochanych Kings of Leon, na parapecie kubek gorącej czarnej herbaty w bolesławieckim kubku, obok na talerzu górka pasztecików, na kolankach ciepły kocyk i komputer. Piszę do Was z mojego zimowego azylu.  Pogoda ostatnio szaleje, trochę przymroziło, trochę zawiało i śnieg się posypał, żeby tego wszystkiego było mało to zrobił się wielki smog i wszyscy nagle zwariowali. Całą Polskę zaczęły boleć gardła, głowy, wszyscy zaczęli mieć problemy z oddychaniem. Nie pozwalają wychodzić z domu, namawiają do kupowania masek i kwiatków oczyszczających powietrze. Tak jakby dzień wcześniej, zanim media nie rozdmuchały wielkiej afery smogowej powietrze było czyste, zdrowe i w ogóle pachnące fiołkami. Nie mówię, że niepotrzebnie robią szum w mediach na ten temat, ale jakoś mnie to podirytowało. Obudziłam się w poniedziałek rano i stwierdziłam, że spadam na Podlasie ponoć Zielone Płuca Polski

kotlety buraczano-jaglane

Dziś na obiad były kotlety buraczano-jaglane. Od dawna planowałam je zrobić, szalenie lubię buraki są takie tanie, takie smaczne i już nawet nie wspomnę - takie zdrowe! Poza tym już dawno obiecałam Matiemu, że go zaproszę na domowe burgery, po naszemu kotlety. Trochę się zeszło, aż dziś się udało!  Wspólnymi siłami z Matim i Anią upichciliśmy niezłą górę kotletów, które wg mięsożercy pachniały jak mielone.  Jedliśmy je w postaci burgerów w bułkach i z puree ziemniaczanym o smaku chrzanowym, do tego masa warzyw (papryka, cebula, roszponka, oliwki, ogórki kiszone, szczypior), domowy majonez oraz sklepowy keczup! Ale wyżerka...  A kto to tak ładnie się uśmiecha? Ta wersja burgera przypomina mi Elmo z Ulicy Sezamkowej :D  Jak się zabrać do burgerów? Na początek lista zakupów.  Burgery:  2-3 szklanki tartych surowych buraków  2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej 1/2 szklanki mąki 1/2 szklanki oleju 1/2 szklanki pestek słonecznika 1 duża cebula 2 z

zapiekanka brukselkowo-ogórkowa

Jak chłodno to i zaraz głodno. Dobry czas na sycące zapiekanki. Szybko się je robi, można zużyć resztki zalegające w lodówce i dobrze się najeść.  Brukselkę albo się kocha, albo się jej nienawidzi. Często bywa traumą z dzieciństwa.  Ja miałam na tyle szczęśliwe dzieciństwo, że nikt mi jej nie obrzydził. Bardzo rzadko pojawiała się na naszym stole. Całkiem niedawno odkryłam ją jako ciekawy składnik w kuchni. Sos miodowo-musztardowy znakomicie pasuje do brukselki. Spróbujcie koniecznie.  Zapiekanka brukselkowo-ogórkowa na kaszy jaglanej w sosie miodowo- musztardowym składniki: około 1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej około 30 dag ugotowanej na parze brukselki 2 duże ogórki kiszone sos: 3 łyżki oleju rzepakowego 1 czubata łyżka miodu 2 łyżki musztardy (u mnie 1 pełnoziarnistej i 1 kremowej) 3 łyżki ciepłej wody 1 łyżka octu jabłkowego 1 ząbek czosnku sól i pieprz szczypiorek do posypania Kaszę gotujemy na sypko. Brukselkę m

twarożek z orzechów nerkowca

Zaliczyłam kilka sromotnych porażek w starciu z produkcją wegańskiego nabiału. Było mi szczególnie przykro, gdy musiałam wywalić blaszkę żółtego sera z orzechów nerkowca z agarem... bo nie dało się go zjeść. Zrobiłam  też kiedyś twaróg, który smakował jak papier. Wiadomka w kuchni jak w życiu, raz coś wyjdzie raz nie, nie ma co się poddawać, trzeba próbować aż się uda.  Moim sposobem na trudne sprawy w kuchni jest Jadłonomia. Zazwyczaj gotując improwizuję, ale gdy pojawia się problem zupełnie nowy, jakiś trudny przepis, albo połączenie, które zdaje mi się dobre a nie wychodzi sprawdzam co na ten temat do powiedzenia ma Marta Dymek. Nigdy się nie zawiodłam na jej przepisach.  Także tego, obłędny twarożek z orzechów nerkowca, który dziś prezentuję zrobiłam toczka w toczkę z przepisu Jadłonomii. Może następnym razem pokuszę się o jakąś wariację. Natomiast dziś mówię Wam totalnie szczerze - bierzcie nerkowce i róbcie - ten smak to KOSMOS!  Jak to zrobić?  Przygotowa

napar miodowo-imbirowy

Patrzę przez okno. W Warszawie od wczoraj pada ulewny śnieg.  Szare niebo, słońce na urlopie na Wyspach Kanaryjskich. Silny wiatr przegania fale zimnych, lepkich płatków śniegu. Złowrogo porusza konarami drzew i świszcze zagłuszając uliczny gwar. Czasami tylko przebija się przezeń przejmujący dzwonek tramwaju wiozącego przemarzniętych ludzi albo pisk opon samochodów próbujących wyjść cało z poślizgu. Krajobraz szaro-bury. Placki śniegu na trawniku, tu trochę psich kup,tam  trochę zgniłozielonej trawy i pare zabłąkanych brązowych liści. Mokre chodniki upstrzone lekko przymarzniętymi kałużami.  Wszechobecne płatki śniegu rozbijają się o przemarznięte postaci ludzi biegnących gdzieś.  Nie wiem gdzie. Mokre gwiazdki przenikają przez kurtki, płaszcze, czapki i buty, rozmywają makijaże pięknych pań i osadzają się w postaci marznących kropelek na brodach przystojnych panów. Panie z przedszkola z grupką maluchów w odblaskowych kamizelkach, zakutanych w czapki, szaliki i rękawiczki dre

Gulasz pseudo-węgierski

składniki:  szklanka suchej cieciorki 2-3 duże papryki 2 cebule 2 ząbki czosnku 20-25 dag pieczarek puszka pomidorów przyprawy: sól, pieprz papryka słodka, wędzona, ostra Kilka razy gotowałam ten gulasz. Jak mało która moja potrawa zawsze smakował tak samo. Nie wiem czy to sukces czy porażka. Z jednej strony - wydaje mi się - że prawdziwym mistrzostwem jest ugotować tysiąc razy tą samą potrawę tak by smakowała tak samo i do tego zawsze dobrze. Z drugiej zaś strony ile jest satysfakcji ze smacznej potrawy zrobionej w improwizowanym kuchennym szale z tego co się nawinie pod rękę. Trudno rozsądzić, w zasadzie nie ma sensu wydawać sądu.. Ważne by gotować, próbować, smakować, przyprawiać, zmieniać, udoskonalać, sprawiać by świat był lepszy, smaczniejszy.  To co można powiedzieć o tym gulaszu to to, że ma wyrazisty smak. Choć dałam mu w nazwie może niezbyt ładny przymiotnik pseudo, który sugeruje, że jest on podróbką PRAWDZIWEGO węgierskiego gulasz