Przejdź do głównej zawartości

Gulasz pseudo-węgierski



składniki: 
szklanka suchej cieciorki
2-3 duże papryki
2 cebule
2 ząbki czosnku
20-25 dag pieczarek
puszka pomidorów
przyprawy:
sól, pieprz
papryka słodka, wędzona, ostra



Kilka razy gotowałam ten gulasz. Jak mało która moja potrawa zawsze smakował tak samo. Nie wiem czy to sukces czy porażka. Z jednej strony - wydaje mi się - że prawdziwym mistrzostwem jest ugotować tysiąc razy tą samą potrawę tak by smakowała tak samo i do tego zawsze dobrze. Z drugiej zaś strony ile jest satysfakcji ze smacznej potrawy zrobionej w improwizowanym kuchennym szale z tego co się nawinie pod rękę. Trudno rozsądzić, w zasadzie nie ma sensu wydawać sądu.. Ważne by gotować, próbować, smakować, przyprawiać, zmieniać, udoskonalać, sprawiać by świat był lepszy, smaczniejszy. 



To co można powiedzieć o tym gulaszu to to, że ma wyrazisty smak. Choć dałam mu w nazwie może niezbyt ładny przymiotnik pseudo, który sugeruje, że jest on podróbką PRAWDZIWEGO węgierskiego gulaszu, to nie zrażajcie się. Jest bardzo aromatyczny, bogaty i esencjonalny w smaku. Inspiracją do tego przepisu faktycznie było zanurzenie się w lekturze przepisów na gulasz węgierski i sprzyjająca temu aura - jesień - czyli sezon na paprykę, która nieodmiennie kojarzy się z Węgrami. 

Przechodząc do sedna. Jest z nim trochę roboty, ale jak już ugotujecie większą porcję to z głowy macie obiad na kilka dni. W wieczór poprzedzający gotowanie gulaszu moczymy cieciorkę w zimnej wodzie (najlepiej 12 godzin). Następnego dnia płuczemy, zalewamy świeżą wodą i gotujemy około 45 minut, w zasadzie do miękkości. 

Obieramy i kroimy w piórka dwie średniej wielkości cebule i 2 ząbki czosnku. Na patelni rozgrzewamy solidną porcję oleju rzepakowego. Wrzucamy cebulę i dodajemy przyprawy: sól, pieprz, paprykę słodką, wędzoną i odrobinę ostrej. Ile tych przypraw? to kwestia indywidualna, ja lubię z małą ilością soli, ale na ostro. Warto trzymać się zasady, że zawsze można dosypać, a odsypać już nie. Przyprawiajcie i próbujcie :)). Bazę przykrywamy i dusimy na wolnym ogniu, aż zmięknie. Następnie dodajemy 2-3 czerwone papryki (uprzednio umyte, wydrążone z gniazd nasiennych i pokrojone) oraz jakieś 20-25 dag pieczarek również umytych i pokrojonych. Chwilę trzymamy na patelni i przerzucamy do dużego garnka. Wlewamy trochę wody, aby chociaż się nie przypaliło nam to smaczne cudeńko. Następnie dodajemy ugotowaną cieciorkę i puszkę pomidorów (lub 2-3 łyżki koncentratu pomidorowego) gotujemy na wolnym ogniu jeszcze jakieś pół godzinki, aż wszystko będzie mięciutkie, smaki się przemieszają, a błogie aromaty rozejdą  się po kuchni, przepłyną przez korytarz i na klatkę schodową. Kiedy sąsiedzi zaczną stukać do drzwi z pytaniami, co tak pięknie pachnie, oznaczać będzie, że gulasz jest gotowy. 

Na finiszu posypujemy go natką pietruszki i zajadamy z pajdką chleba. Dla bardzo głodnych polecam jako dodatek podsmażone w ziołach tofu. A dla wielbicieli Węgier polecam do tego kieliszek czerwonego wina i oczywiście wyborne towarzystwo. 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

wegański smalec, czyli pasta z bałej fasoli

Nazwa tej pasty wydaje się kontrowersyjna i mało zachęcająca dla wegetarian i wegan :D Ale, ale .... to smarowidło z białej fasoli po pierwsze wygląda trochę jak smalec, po drugie jest przyprawiana podobnie jak smalec, a po trzecie zmielona biała fasola konsystencją nieco przypomina strukturę smalcu.  Zatem jest to smalec, bardzo smaczny smalec. Mjaaamka! Istnieje wiele opcji i możliwości przygotowania tzw. smalcu wegańskiego. A to z jabłkiem, a to ze śliwką, a to z dodatkiem kaszy jaglanej.To co prezentuję poniżej to wersja mocno klasyczna z zasmażaną cebulą i pestkami słonecznika udającymi skwarki. Nigdy chyba nie jadłam smalcu, przynajmniej nie pamiętam, ale z opisów innych ludzi i z książek wiem, że skwarki to ta chrupiąca tłusta drobinka i nie inaczej jest w mojej wersji.  Ilość przypraw zostawiam w kwestii upodobań, ale warto pamiętać, że sama fasola jest dość mdła w smaku. Ja osobiście lubię kiedy jest dużo majeranku, pasta jest wtedy szalenie ...

wegańska babka ziemniaczana

Babka ziemniaczana jest niewątpliwie podlaskim specjałem. Jak się okazje niekoniecznie dobrze znanym na zachodzie kraju. Jako, że pochodzę z Podlasia wychowałam się na babce, kiszce i pyzach, czyli potrawach których bazą są ziemniaki. Mój tato nie uznawał obiadu, w którym nie byłoby ziemniaków z wody, a weekend nie byłyby weekendem gdyby nie pojawiły się na śniadanie placki ziemniaczane. Jednym z moich piękniejszych wspomnień kulinarnych z dzieciństwa jest smak babki ziemniaczanej pieczonej przez moją babcię na wsi. Babka piekła się w piecu kaflowym, w tak zwanej dachówce, w żeliwnej misce. Och co to był za smak... Nie do odtworzenia. Później wyjechałam na studia do Poznania, stolicy Pyrlandii więc czułam się jak u siebie - ziemniaki królowały. Pyry z gzikiem, zapiekanki ziemniaczane, puree na sto sposobów... i jakoś tak zleciało parę pięknych lat. W Warszawie kartoszki cieszą się mniejszą popularnością, wszyscy chcą tu być fit i uważają, że kartofle tuczą. Modnie jest jeść bataty. Z ...

Wegański blok czekoladowy z czerwonej fasoli

Przepis w oldschoolowej formie 😉