Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

sałatka na ciepło (z łososiem i makaronem ryżowym)

 Sałatka na ciepło, czy to możliwe? Ależ oczywiście!   Jest o dobry pomysł na obiad w chłodny wiosenny dzień. Jest ciepła i pożywna, ale jednocześnie lekka i bogata w zielone witaminy. Bardzo szybkie to danie, gdyż makaron ryżowy robi się w 3 minuty.   Makaron podsmażyłam, a pozostałe produkty wyjęłam z lodówki na godzinę przed przyrządzeniem, aby nabrały temperaturę pokojową.       Składniki: (na jedną obfitą porcję lub dwie małe) - 2 plastry wędzonego łososia - 4 kawałki suszonych pomidorów - sałata (jaką akurat mamy w lodówce) - 50 g makaronu ryżowego - 3 łyżeczki pestek słonecznika - kromka chleba (tu tzw. piętka) lub grzanki - oliwa z oliwek - sok z cytryny - sól i pieprz     Na początek nastawiłam wodę do gotowania, zanim się zagotowała umyłam kilka liści sałaty i porwałam na małe kawałeczki. Gdy woda zawrzała zalałam nią makaron i pozostawiłam pod przykryciem na trzy minutki. Pokroiłam pozostałe składniki. Odcedziłam makaron, rozgrzał

Topinambura czas, czyli zupa krem ze słonecznika bulwiastego

O istnieniu rośliny o tej ciekawej nazwie dowiedziałam się całkiem niedawno. Słonecznik bulwiasty, topinambur, ziemna gruszka, jerozolimski karczoch to najpopularniejsze nazwy tej zdrowej, bogatej w mikroelementy i witaminy bulwy. Bo właśnie bulwę toponambura stosuje się w kuchni.  Jest to bardzo zdrowe warzywko pochodzące z Ameryki Północnej, a jego nazwa (Tompinambur) pochodzi od nazwy plemienia Indian uprawiających tą roślinę. O jego dobroczynnych właściwościach dla zdrowia można poczytać w sieci, dla mnie ważne jest to, że jest bogate w żelazo, krzemionkę oraz jest źródłem wielu witamin.  Dostałam reklamówkę wypchaną po brzegi owymi bulwami. Kilka zasadzę w ogrodzie (ponoć plenią się jak najgorsze zielsko, więc dlatego tylko kilka, gdzieś pod płotem ;)), trochę rozdałam, a z tego co mi zostało postanowiłam coś ugotować. Pogrzebałam trochę w Internecie w poszukiwaniu wskazówek przygotowania i inspiracji. Wyszło mi coś taki

pasta z makreli

  Aby uniknąć jedzenia past kanapkowych ze sklepu, bogatych w szkodliwe dla zdrowia substancje pochodzenia chemicznego, których skład opływa tłuszczem, pozostaje robić domowe pasty. Dziś przyszła kolej na makrelę w dwóch odsłonach. Pierwsza - klasyczna kojarząca mi się jeszcze z czasami dzieciństwa, natomiast druga będzie próbą odtworzenia smaku pasty makrelowej ze sklepu.  Krok pierwszy to obranie ze skóry i oddzielenie ości. Przygotowałam dwie miseczki, podzieliłam rybę na połowę, a następnie drobniutko pokroiłam.  Opcja klasyczna: dodałam dwa pokrojone w drobną kosteczkę ogórki kiszone, posiekany szczypiorek (w wersji z dzieciństwa była cebula), następnie odrobinę oleju oraz sól i pieprz do smaku.  Opcja sklepowa: dodałam łyżeczkę koncentratu pomidorowego, 2 łyżeczki keczupu, kawałek bardzo drobno posiekanej cebuli oraz sól i pieprz do smaku.  Pastę nałożyłam na chleby wyrobu mojej mamy. Bezkonkurencyjny! B

omlet z rukolą i pomidorem

Nie jestem pewna, czy nie nakłamałam w tytule postu, gdyż nie wiem, czy to co prezentuje się na zdjęciu poniżej jest omletem. Uwielbiam jajka na wszelakie sposoby, ale nie znam nomenklatury dań z jajami. Nie przeszkadza mi to co prawda w gotowaniu i konsumpcji, ale czuję że, będę musiała ten brak wiadomości nadrobić wkrótce. Póki co prezentuje przepis na danie z jajek z duuużą ilością zieleninki.  Zaczęłam od umycia i osuszenia rukoli, szczypiorku z domowej uprawy parapetowej i pomidorka w temperaturze pokojowej (nie cierpię zimnych pomidorów!). Następnie oddzieliłam białka od żółtek dwóch jaj pochodzących od szczęśliwych kur. Do żółtek dolałam dwa chlusty wody, trzy czubate łyżeczki mąki i pół łyżeczki słodkiej papryki, zamieszałam wszystko. Postawiłam patelnię na mały gaz, by oliwa z oliwek rozgrzała się odpowiednio. Posoliłam odrobinę białka i przystąpiłam do ubijania na sztywną pianę. Następnie połączyłam obie masy lekko mieszając łyżką i przelałam masę na patelnię. Przykryłam