Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

masło ciasteczkowo-orzechowe

Chodziło za mną od wczoraj... już miałam je kupić w delikatesach, ale cena mnie odstraszyła... Wciąż jednak o nim myślałam. O jego delikatnej, kremowo-maślanej konsystencji. O smaku słodkiego, kruchego ciasteczka z nutami karmelu. O tym jak rozpływa się na podniebieniu i uderza do głowy dużą dawką cukru.  Wracając dziś do domu, wstąpiłam do sklepu, kupiłam 4 paczki herbatników, paczkę orzeszków ziemnych i kminiłam co z tym fantem zrobić.  Włączyłam playlistę Coldplay'a, podśpiewując sobie z Chrisem o marzeniach i miłości ugotowałam obiad na jutro i eksperymentowałam nad masłem.  Nic prostszego jak się okazuje.  Nie ma w tym przepisie żadnej trudności. :) Ciasteczka pokruszyłam i lekko podprażyłam na patelni, dosłownie chwilkę.  Orzeszki ukręciłam w blenderze na gładkie masło z dodatkiem oleju. Rozpuściłam kilka łyżek masła. Następnie ciasteczka z patelni potraktowałam blenderem, dodałam roztopione masło i masło orzechowe. Wymieszałam i gotowe! 

kompot rabarbarowo-truskawkowy

Kompot z rabarbaru i truskawek jest smakowitą metaforą wczesnego lata. Rabarbar zawsze kwaśny, pobudza i orzeźwia. Truskawki w zależności od pogody słodkie, soczyste, mocno aromatyczne, bywają kwaśne, a czasami bez smaku kiedy, brakuje słońca, albo też wodnisto - ziemiste, kiedy dużo pada. Dlatego i kompot nie zawsze będzie smakował tak samo. Przygotowanie jest banalnie proste. Do garnka wlewamy wodę i zagotowujemy. W tym czasie myjemy dokładnie owoce, odrywamy szypułki truskawek i kroimy rabarbar na mniejsze cząstki. Gdy woda się zagotuje wrzucamy owce i chwilę gotujemy, aż zmiękną. Ja lubię kwaśny kompot, ale oczywiście można go dosłodzić do smaku. W ciepły wiosenno-letni dzień jest świetnym orzeźwieniem, albo dobrym pomysłem na deser :) Do kompotu można dodać mąkę ziemniaczaną rozcieńczoną wodą i uzyskać smakowity kisiel. 5 minut roboty a ile dobra <3

omlet na wypasie

Jak człowiek potrafi zadbać o siebie i się rozpieszczać to będzie potrafił zadbać i rozpieszczać drugiego człowieka.  Jak ja sobie dogadzam? Kiedy już mam jakiś wolny dzień, co zdarza się raz na milion lat, najbardziej na świecie lubię zwolnić poranne tempo i zafundować sobie leniwy poranek z pysznym celebrowanym śniadaniem, gotowaną po arabsku kawą i na ten przykład oglądaniem ulubionego filmu w łóżku... Te kilka godzin na wolnych obrotach, tylko dla siebie to coś pięknego, aż nie chcę się tym dzielić, więc nie wchodzę już w szczegóły tylko piszę co tam na talerzu jest.  Omlet z dwóch jaj na mące razowej. Jaja ubiłam elektryczną trzepaczką na piankę, dolałam odrobinę wody i zagęściłam mąką pszenną pełnoziarnistą. Przyznaję się, że dodałam też maleńką szczyptę sody, by mieć pewność, że placuszek nie opadnie. Patelnię i olej na niej rozgrzałam bardzo porządnie i przelałam ciasto na skwierczącą powierzchnię patelni. Zmniejszyłam ogień i zapiekłam na jednej stronie, następnie