Dawno, dawno temu minęła 23.. dzieje się coś dziwnego. Od jakiegoś czasu, od czasu jakiegoś w marcu, zdaje mi się, kiedy dni zaczęły się znacząco, zauważalnie i namacalnie wydłużać mam mniej energii w dzień, potrzebuję często drzemki po pracy i dopiero w nocy nabieram znowu sił i energii do działania. Można by powiedzieć, że nic dziwnego w okresie przesilenia wiosennego i przednówka, kiedy to organizm umęczony po zimie ostatkiem sił ciągnie do tej prawdziwej wiosny. Jednak ja – odkąd pamiętam – zawsze miałam tak, że więcej sił witalnych dawało mi słońce, a nie księżyc. Mam teraz jakąś manię cukru, co też zdaje mi się objawem przednówkowym. Więc nie walczę ze sobą, tylko dogadzam najlepiej jak potrafię. Zatem nie przejmując się porą robię sezamki. Kojarzą mi się trochę z moim tatą, który to bardzo je uwielbiał i uwielbiał także podjadać w nocy jakieś smakołyki, był takim sezamkowym nocnym Markiem. I co tu dużo kryć, ja też jestem. Domowe sezamki robi się w ...
I will feed your body and soul