Ostatnio nie miałam zupełnie czasu na gotowanie, a tym bardziej na pisanie o gotowaniu. Maj cechuje się jakąś taką zmiennością, szybką przemianą w naturze. Wszystko nagle rozkwita, wzrasta w bystrym słońcu i karmi się wodą z nagłych ulew. W jednej chwili cały świat zaczyna pachnieć i kwiecić się ogromnie, aż można od tego w przyjemny sposób oszaleć. Człowiek by chciał to chłonąć całą sobą i chłonąć i patrzy, a tu już robi się czerwiec. Kiedy? Lubię tą intensywność maja, moc zmian, którą można tak namacalnie obserwować. Nabieram wtedy więcej wiary w to, że zmiany są możliwe, dobre i że natura dała nam narzędzia do ich wprowadzania, wystarczy chcieć i trafić na dobry grunt. Dlatego cieszę się, że moja przeprowadzka do nowego mieszkania wypadła właśnie na przełom maja i czerwca. Od rana próbuję pomieścić mój dobytek w torbach, torebkach, walizkach i workach na śmieci. Jest szalenie ciepło, ponad 27 stopni sprawia, że moje ciało zwalnia, jest bardziej ospałe i rozluźnio...
I will feed your body and soul