Dziś pół dnia chodziły za mną placki ziemniaczane. Zjadłam
wszystko co przygotowałam sobie do pracy i teoretycznie powinnam być najedzona
i zadowolona, ale nie byłam. Czegoś mi było brak :D
Placki ziemniaczane to klasyka w polskiej kuchni, a w podlaskiej to już na pewno. Przepis jest banalnie prosty, na tyle, że nie wiem czy powinnam pisać o takiej oczywistej oczywistości. Choć z drugiej strony prostota i klasyka w kuchni są niebywałą ekstrawagancją w czasach kiedy wszystko z wszystkim się miesza, łączy, fetyszyzuje się kuchnię fusion i do wszystkiego dodaje niesamowite sosy, dodatki i inne zaskakujące zmysły rzeczy. Zatem przedstawiam Państwu placki ziemniaczane - pochwała prostoty.
4 starte na drobnej tarce ziemniaki, jajko od babcinych kur, mała cebulka, płaska łyżka mąki trochę soli i pieprzu. Zamieszane i kładzione łyżką na dobrze rozgrzaną patelnię podlaną olejem. Chwilę na jednej stronie, chwilę na drugiej do czasu gdy nabiorą szlachetnej złotej, a brzegi zamienią się w chrupiącą koronkę.
Klasyk klasykiem, ale oczywiście jest milion wariantów placków ziemniaczanych, mogą być grube, cienkie, duże, małe, dobrze wypieczone, itd. itd. Przepisy także bywają różne, ja podaję ten który sprawdza się od lat w moim rodzinnym domu. Najbardziej lubię małe, cieniutkie i usmażone na złoty kolor z chrupiącym brzegiem.
Jedni jedzą je na słodko inni w wersji wytrawnej. Ja zdecydowanie preferuję na słono, dziś z ekspresową surówką z czerwonej kapusty z domowym majonezem i szczyptą soli.
Komentarze
Prześlij komentarz