Ostanami czasy w Polsce falafel stał się bardzo popularnym street/fast foodem w szczególności wśród wegetarian i wegan. Zrobione z cieciorki kotleciki pieczone w głębokim tłuszczu podawane w placku polane sosem z garstka kapusty są alternatywa do wszechobecnych kebabów, mięsnych tortilli i super popularnych burgerów.
Falafel przywędrował do nas z krajów arabskich. Jego podstawowym składnikiem jest cieciorka, pozostałe elementy tej kulinarnej układanki to dodatki w postaci przypraw, czosnku i cebuli. W książkach kucharskich i w sieci znajdziecie dziesiątki przepisów i złotych sposobów - zresztą jak na wszystko - jak przyrządzić najlepsze na świecie falafele. Moja propozycja jest wypadkową różnych przepisów, które zdążyłam przetestować. Tradycyjnie falafel, jak już wspominałam, jest smażony na głębokim tłuszczu. Ja nie jestem fanką tego rodzaju smażenia, opiekam je na patelni w niewielkiej ilości oleju.
Propozycja podania to kotlecik na pajdzie chleba, tak typowo po polsku.. jak mielony z chlebem baltonowskim, tak tu orientalny kotlet na babcinym razowym. Z ekstrawaganckim majonezem paprykowo-rozmarynowym zawalony warzywami, bo warzywko zawsze dobrze wszamać.
Kiedyś zrobiłam je na rodzinną imprezę bardziej dla siebie, bo nie wierzyłam, że rodzina się na nie skusi. O dziwo.. aromaty, które uwolniły się podczas smażenia zachęciły wszystkich do próbowania. Większości smakowały, a dwóch wujków - zatwardziałych mięsożerców - wydało następujące opinie. Wujek A. "no, raz na jakiś czas można zjeść", Wujek B. , gdyby obwinąć w boczek to byłoby fajne danie". Opinie te uważam za połowiczny sukces. :D
Oczywiście - orientalnego wege mielonego - można podawać na milion sposobów. W tortiili. W picie. Z ziemniakami posypanymi koperkiem. Samego. W zestawie z hummusem i warzywami. Zalanego sosem pomidorowym i zapieczony. Albo.. w naleśniku. Wystarczy uruchomić wyobraźnię i sprawdzić co tam w kuchni się plącze na półkach.
Kiedyś zrobiłam je na rodzinną imprezę bardziej dla siebie, bo nie wierzyłam, że rodzina się na nie skusi. O dziwo.. aromaty, które uwolniły się podczas smażenia zachęciły wszystkich do próbowania. Większości smakowały, a dwóch wujków - zatwardziałych mięsożerców - wydało następujące opinie. Wujek A. "no, raz na jakiś czas można zjeść", Wujek B. , gdyby obwinąć w boczek to byłoby fajne danie". Opinie te uważam za połowiczny sukces. :D
Oczywiście - orientalnego wege mielonego - można podawać na milion sposobów. W tortiili. W picie. Z ziemniakami posypanymi koperkiem. Samego. W zestawie z hummusem i warzywami. Zalanego sosem pomidorowym i zapieczony. Albo.. w naleśniku. Wystarczy uruchomić wyobraźnię i sprawdzić co tam w kuchni się plącze na półkach.
Składniki:
1 szklanka cieciorki | mała cebulka | duży ząbek czosnku | pełna garść posiekanej pietruszki lun/i kolendry | płaska łyżeczka cynamonu, kminku i soli | 1/2 łyżeczki zmielonego kardamonu i papryki (ostrej jeśli lubicie pikantnie, słodkiej jeśli nie), sody oczyszczonej i pieprzu naturalnego | trochę wody | olej do smażenia
Jak to zrobić? Bardzo prosto.
Do miski blendera wrzucamy cieciorkę opłukaną z wody w której ją moczyliśmy oraz cebulę i czosnek. Blendujemy przez chwilę, następnie dodajemy wszystkie przyprawy i sodę. Miksujemy na gładką masę. W międzyczasie można dodać trochę zimnej wody, aby masa lepiej się połączyła - dosłownie 2-3 łyżki. Formujemy płaskie kotleciki i układamy na rozgrzanej patelni polanej obficie olejem rzepakowym, oliwą lub innym tłuszczem zdatnym do pieczenia. Obsmażamy na obu stronach po około 3 minuty, aż ładnie się zarumienią, a kuchnię wypełni orientalny zapach przypraw.
Usmażone kotleciki dobrze jest odsączyć na ręczniku kuchennym by następnie podawać je na jeden z miliona sposobów. U mnie dziś polisz werszyn na chlebie.
Majonez paprykowo-rozmarynowy. Robimy tak jak zwykły domowy majonez przepis tutaj trzeba tylko dodać pełną łyżeczkę słodkiej papryki i płaską łyżeczkę startego rozmarynu.
Komentarze
Prześlij komentarz