Przejdź do głównej zawartości

Falafele z czarnuszką




             400 g suchej ciecierzycy
1 cebula
2-3 ząbki czosnku 
pęczek pietruszki
1/2 łyżeczki kardamonu
1/2 łyżeczki sody 
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
1/2 łyżeczki ostrej papryki
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka cynamonu
     1 łyżeczka soli
2 łyżeczki kuminu (lub kminku ;)
2 łyżeczki czarnuszki 


Falafel podbija świat. Make falafel not war! Bardzo to proste danie, szalenie aromatyczne, przenoszące na małą chwilkę w świat orientu.... nie bójcie się przepisu - 80% składników to przyprawy, a największa trudność w jego wykonaniu to mycie maszynki do mielenia ;)


Ciecierzycę (moczoną w wodzie przez minimum 10 godzin) mielimy na gładką masę. Najlepiej zrobić to w maszynce do mielenia, można blenderem, ale o dużej mocy, bo jednak to twarde ziarenka. Masa musi być dobrze zmielona, na papkę ;), żeby falafelki ładnie się kleiły. 

Razem z ciecierzycą mielimy cebulę i czosnek. Następnie dodajemy wszsystkie przyprawy i bardzo drobno posiekaną pietruszkę. Mieszamy dokładnie i odstawiamy do lodówki na pół godzinki, by masa odpoczęła. 

Falafelki fomujemy w dłoniach, na kształt małych kotlecików. Smażymy na patelni w głębokim tłuszczu (2-3 cm).  Ja używam naszego wspaniałego oleju rzepakowego. Pieką się jakieś 2-3 minuty na każdej stronie. Po usmażeniu kładziemy je na ręcznik papierowy, aby ociekły ze zbędnego tłuszczu. 

Warto pamiętać:
- aby falafele kłaść na bardzo dobrze rozgrzany olej, zresztą jest to ogólna zasada smażenia na głębokim tłuszczu, wtedy kotleciki wsiąkają mniej tłuszczu,
- aby nie używać cieciorki z puszki, w przypadku hummusu czy jakichś sałatek jak najbardziej, ale jak już zabieracie się za falafele to warto nastawić cieciorkę w wodzie na noc poprzedzającą smażenie,
- podana proporcja to ilość na imprezę albo na obiad dla wielopokoleniowej rodziny ;), możecie je trzymać w lodówce kilka dni na spokojnie - choć wiadomo, że odgrzewane to nie to samo,  
- serwować je można na milion sposobów, zazwyczaj z chlebkiem typu pita, świeżymi warzywami, dipami czy humusem, można je dodać do szakszuki zamiast jajka, można włożyć do burgera, zajadać same jak ciastka ;) , czy zwinąć w warpa. 

Tak wygląda moja produkcja ;)




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wegański smalec, czyli pasta z bałej fasoli

Nazwa tej pasty wydaje się kontrowersyjna i mało zachęcająca dla wegetarian i wegan :D Ale, ale .... to smarowidło z białej fasoli po pierwsze wygląda trochę jak smalec, po drugie jest przyprawiana podobnie jak smalec, a po trzecie zmielona biała fasola konsystencją nieco przypomina strukturę smalcu.  Zatem jest to smalec, bardzo smaczny smalec. Mjaaamka! Istnieje wiele opcji i możliwości przygotowania tzw. smalcu wegańskiego. A to z jabłkiem, a to ze śliwką, a to z dodatkiem kaszy jaglanej.To co prezentuję poniżej to wersja mocno klasyczna z zasmażaną cebulą i pestkami słonecznika udającymi skwarki. Nigdy chyba nie jadłam smalcu, przynajmniej nie pamiętam, ale z opisów innych ludzi i z książek wiem, że skwarki to ta chrupiąca tłusta drobinka i nie inaczej jest w mojej wersji.  Ilość przypraw zostawiam w kwestii upodobań, ale warto pamiętać, że sama fasola jest dość mdła w smaku. Ja osobiście lubię kiedy jest dużo majeranku, pasta jest wtedy szalenie aromatycz

Wegański blok czekoladowy z czerwonej fasoli

Przepis w oldschoolowej formie 😉

wegańska babka ziemniaczana

Babka ziemniaczana jest niewątpliwie podlaskim specjałem. Jak się okazje niekoniecznie dobrze znanym na zachodzie kraju. Jako, że pochodzę z Podlasia wychowałam się na babce, kiszce i pyzach, czyli potrawach których bazą są ziemniaki. Mój tato nie uznawał obiadu, w którym nie byłoby ziemniaków z wody, a weekend nie byłyby weekendem gdyby nie pojawiły się na śniadanie placki ziemniaczane. Jednym z moich piękniejszych wspomnień kulinarnych z dzieciństwa jest smak babki ziemniaczanej pieczonej przez moją babcię na wsi. Babka piekła się w piecu kaflowym, w tak zwanej dachówce, w żeliwnej misce. Och co to był za smak... Nie do odtworzenia. Później wyjechałam na studia do Poznania, stolicy Pyrlandii więc czułam się jak u siebie - ziemniaki królowały. Pyry z gzikiem, zapiekanki ziemniaczane, puree na sto sposobów... i jakoś tak zleciało parę pięknych lat. W Warszawie kartoszki cieszą się mniejszą popularnością, wszyscy chcą tu być fit i uważają, że kartofle tuczą. Modnie jest jeść bataty. Z