Przejdź do głównej zawartości

dhal z kalafiorem i batatami

Dzisiejszy wieczór miałam spędzić przed komputerem i tak się stało. Tylko że chciałam zatonąć w pięknej fikcji serialu Sense8, a siedzę przed białą kartą nowego posta, wszystko to przez DHAL, który przygotowałam na kolację.

Jest niebiański i obawiam się, że jeśli za chwilę nie opiszę tego jak go zrobić to kolejny raz przepis pójdzie w niepamięć, a byłoby szkoda. 



Dhal to ogólna nazwa na wszystkie rośliny i potrawy z roślin strączkowych w kuchni indyjskiej. 

Zrobiłam dziś dhal z czerwonej soczewicy z kalafiorem i batatami na mleku kokosowym w aromatycznej otoczce orientalnych przypraw przełamanych chrupkością świeżej rzodkiewki, ogórków małosolnych i intensywnym aromatem natki pietruszki. 


Potrzebne będą:

- olej, cebula, czosnek, imbir, sól, pieprz, kurkuma, przyprawa curry, cynamon, gałka muszkatołowa,   woda
- duży batat, mały kalafior, szklanka czerwonej soczewicy
- puszka mleka kokosowego
- ogórek małosolny, rzodkiewka, natka pietruszki


Mało rzeczy relaksuje mnie tak jak gotowanie. Zapachy, które unoszą się z kuchni po całym domu a pewnie i po klatce są jak aromaterapia. Mycie, krojenie, siekanie, doprawianie, mieszanie, smażenie... skłania do skupienia, do uwagi. Jak się zamyślę, zagapię zaraz może dojść do katastrofy kulinarnej, pożaru, skaleczenia, przypalenia i wielu innych niechcianych zdarzeń, dlatego też trzeba myśleć co się robi tu i teraz. To jest dobra praktyka dla umysłu. 

Zatem: 2 duże ząbki czosnku, kawałek imbiru oraz dorodną cebulę obrałam i posiekałam na drobną kosteczkę. Do garnka o grubym dnie wlałam olej, kiedy dobrze się rozgrzał wrzuciłam przygotowane składniki i zmniejszyłam gaz, następnie dodałam wszystkie przyprawy: sól, pieprz, curry, kurkumę, cynamon i gałkę muszkatołową. Kiedy wszystko ładnie się zeszkliło, wypełniło cały dom aromatem, a przede wszystkim alchemia w garnku dokonała cudu przemiany garstki przypraw i warzyw w esencję i genus loci całego powstającego dania, wlałam do garnka dwie szklani wody, przykryłam i znowu zwiększyłam ogień, niech się dobro mnoży. 

W tym czasie umyłam kalafiorka i wycięłam różyczki, podjadłam trochę nibynóżek, ochhh jaki kalafior jest smaczny!!! Obrałam batata i pokroiłam go w kostkę. Gdy bulion się zagotował, w garnku zawrzało.. wrzuciłam do niego szklankę opłukanej wcześniej pod bieżącą wodą soczewicy. 

Natomiast kalafiora i batata wrzuciłam na patelnię z rozgrzanym olejem i podsmażyłam do takiego powiedzmy stanu al dente, na zewnątrz zapieczone, a w środku półmiękkie. Następnie przetransportowałam je jednym zgrabnym ruchem do garnka z soczewicą dolałam 3/4 puszki mleka kokosowego i gotowałam jeszcze kilka minut na wolnym ogniu, aż bataty zmiękną. 

Doprawiłam jeszcze trochę kurkumą i solą. 
Pokroiłam rzodkiewkę i ogórka małosolnego, posiekałam natkę pietruszki, pacnęłam kleks śmietany i subtelnie oprószyłam cynamonem, tak ozdobiona potrawa nabrała pełni smaku. 

Energetyczny, rozgrzewający i wypełniony słońcem posiłek. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wegański smalec, czyli pasta z bałej fasoli

Nazwa tej pasty wydaje się kontrowersyjna i mało zachęcająca dla wegetarian i wegan :D Ale, ale .... to smarowidło z białej fasoli po pierwsze wygląda trochę jak smalec, po drugie jest przyprawiana podobnie jak smalec, a po trzecie zmielona biała fasola konsystencją nieco przypomina strukturę smalcu.  Zatem jest to smalec, bardzo smaczny smalec. Mjaaamka! Istnieje wiele opcji i możliwości przygotowania tzw. smalcu wegańskiego. A to z jabłkiem, a to ze śliwką, a to z dodatkiem kaszy jaglanej.To co prezentuję poniżej to wersja mocno klasyczna z zasmażaną cebulą i pestkami słonecznika udającymi skwarki. Nigdy chyba nie jadłam smalcu, przynajmniej nie pamiętam, ale z opisów innych ludzi i z książek wiem, że skwarki to ta chrupiąca tłusta drobinka i nie inaczej jest w mojej wersji.  Ilość przypraw zostawiam w kwestii upodobań, ale warto pamiętać, że sama fasola jest dość mdła w smaku. Ja osobiście lubię kiedy jest dużo majeranku, pasta jest wtedy szalenie aromatycz

Wegański blok czekoladowy z czerwonej fasoli

Przepis w oldschoolowej formie 😉

wegańska babka ziemniaczana

Babka ziemniaczana jest niewątpliwie podlaskim specjałem. Jak się okazje niekoniecznie dobrze znanym na zachodzie kraju. Jako, że pochodzę z Podlasia wychowałam się na babce, kiszce i pyzach, czyli potrawach których bazą są ziemniaki. Mój tato nie uznawał obiadu, w którym nie byłoby ziemniaków z wody, a weekend nie byłyby weekendem gdyby nie pojawiły się na śniadanie placki ziemniaczane. Jednym z moich piękniejszych wspomnień kulinarnych z dzieciństwa jest smak babki ziemniaczanej pieczonej przez moją babcię na wsi. Babka piekła się w piecu kaflowym, w tak zwanej dachówce, w żeliwnej misce. Och co to był za smak... Nie do odtworzenia. Później wyjechałam na studia do Poznania, stolicy Pyrlandii więc czułam się jak u siebie - ziemniaki królowały. Pyry z gzikiem, zapiekanki ziemniaczane, puree na sto sposobów... i jakoś tak zleciało parę pięknych lat. W Warszawie kartoszki cieszą się mniejszą popularnością, wszyscy chcą tu być fit i uważają, że kartofle tuczą. Modnie jest jeść bataty. Z