Po wielu godzinach spędzonych na zewnątrz, witam się z Panem portierem, przechodzę przez klatkę schodową, przekręcam klucz w zamku, otwieram drzwi i wita mnie w progu ściana gorącego powietrza. Przebijam się przez nią, pierwsze kroki kierując prosto do lodówki. Wyjmę półki i się w niej schowam myślę. Otwieram drzwiczki, a tam w wielkim fioletowym garnku ogórki małosolne, które zrobiłam dzień wcześniej. Wyciągam zimny garnek na stół, podnoszę talerzyk, zanurzam rękę w lodowatej solance. Przyjemny zimny dreszczyk przechodzi po palcach, aż po łokieć. Zanurzam dłoń po ogórka, solanka cieknie po ręce, pierwszy gryz: zimny, chrupki, orzeźwiający. Drugi gryz, trzeci i następny ogórek. Dopiero przy drugim, odzyskuję zmysły i czuję smak ogórka nasiąkniętego siłą ziemi z korzenia chrzanu, magiczno - ludyczną mocą czosnku, ziołowym koperkiem i owocowo-drzewnym posmakiem liści porzeczki i wiśni. Coś pięknego jest w tej chwili, odżywczego i energetycznego.
Odzyskuję na chwilę świadomość, którą odebrał mi upał i myślę sobie, że nie jest taki zły, gdy ma się w zasięgu garnek małosolnych.
Jak je zrobić? Nic prostszego.
Składniki:
- ogórki gruntowe (ze sprawdzonego źródła, moje są od mamy, lepszego towaru nie mogę sobie wyobrazić)
- kawałek korzenia chrzanu lub liście
- czosnek
- liście wiśni
- liście czarnej porzeczki
- koper
- solanka (1 duża łyżka soli na 1 litr wody)
Ogórki trzeba umyć i włożyć do garnka. Na wierzch ułożyć pozostałe składniki. Zagotować wodę i wymieszać ją z solą. Gorącą solanką zalać ogórki, przykryć talerzykiem i docisnąć czymś ciężkim. Kiedy woda ostygnie garnek wstawić do lodówki. Po kilku godzinach można je już zajadać.
Komentarze
Prześlij komentarz