Na świdrujący ból brzucha spowodowany wilczym głodem po wielu godzinach pracy, kiedy wpadam do domu i mam ochotę zjeść całą lodówkę bez otwierania drzwi... Robię makaron na winie, czyli z tym co się nawinie.
Dziś miałam taki właśnie dzień. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po wejściu do mieszkania było nastawienie wody w garnku na kuchenkę. Następnie zdjęłam kurtkę i buty, umyłam ręce i zabrałam się do sosu. Obrałam i pokroiłam 2 małe cebulki, 1 ząbek czosnku i pół czerwonej papryki. Na patelnię wlałam trochę oliwy, kiedy się rozgrzała wrzuciłam dwie garści pestek słonecznika, chwilkę podsmażyłam i dodałam pokrojone warzywa. Dodałam soli, pieprzu ziołowego i słodkiej czerwonej papryki, smażyłam do czasu, aż wszystko ładnie się zarumieni, dorzuciłam kilka oliwek pokrojonych w plasterki. Do gotującej się wody wrzuciłam makaron, a do patelni puszkę pomidorów i łyżkę koncentratu pomidorowego. Zanim makaron się ugotował i go odcedziłam sos pomidorowy odpowiednio się zredukował. Kiedy makaron czekał już odcedzony do sosu dodałam jeszcze dwie szczypty cukru, by złamać kwasotę pomidorów i małą garstkę suszonej bazylii by dopełnić smak.
20 minut i obiad gotowy. Najlepsze jest to, że zostało jeszcze na jutro i to dla dwóch osób, a odsmażany smakuje chyba nawet lepiej. Jest to makaron na styl polski, lekko rozgotowane kluski zalane dużą ilością sosu. Włosi złapaliby się pewnie za głowę, albo gorzej rwali by z niej włosy, ale cóż... ja taki lubię! :D
*Można oczywiście nie rozgotować makaronu, a sosu dodać odrobinę i będzie bardziej poprawny politycznie.
*Można oczywiście nie rozgotować makaronu, a sosu dodać odrobinę i będzie bardziej poprawny politycznie.
Komentarze
Prześlij komentarz