Dziś budzik nie zdążył, obudziłam się przed nim. Pierwsze kroki skierowałam do kuchni, włączyłam radio, z głośników wysączyły się leniwe dźwięki i słowa "I'm easy like sunday morning.." w wykonaniu Faith No More, co mi przypomniało, że dziś jest niedziela. Lubię takie momenty, niby przypadkowe, a takie nadające rytm, dobrze nastrajające. Włączyłam czajnik i zmieliłam kawę w młynku, a w moździerzu dwa goździki i kilka ziaren kardamonu. Dodałam jeszcze trochę cynamonu i tym sposobem wyczarowałam mój ulubiony napój.
Jako, że szczypior na parapecie pięknie mi powyrastał, nie mogłam zjeść na śniadanie nic innego niż jajka ze szczypiorem!
Oczywiście jajka ze szczypiorem można podawać na miliard sposobów. Ten jest taki prędki, ciepły i smaczny tak, że żółtko spływa po łokciach ;)
Na patelnię wlewamy trochę oleju, rozgrzewamy ją i dopiero wtedy wbijamy jajka. Zmniejszamy trochę temperaturę i smażymy. Do smaku posypałam je czubrycą, ale możecie użyć ulubionych przypraw, albo tylko odrobinę soli. Żeby jajko sadzone wyszło perfekcyjnie trzeba wlać na patelnię łyżkę wody i przykryć pokrywką. Gwarantowany efekt. Ja aktualnie nie posiadam pokrywki do patelni - taka ze mnie kuchareczka ;) ale na wszystko jest sposób, po prostu gdy białko ścięło się od spodu dosłownie na chwilkę przewróciłam je na drugą stronę za pomocą łopatki. Jeśli lubicie bardzo luźne żółtko to możecie pominąć ten etap. Na świeżą, albo prawie świeżą bułeczkę kładziemy trochę smarowidła (masło, majonez domowy, ulubiona pasta kanapkowa, oliwa) na to jajko, posypujemy szczypiorkiem i odrobiną słodkiej papryki. W lodówce znalazłam jeszcze kiełki fasoli mung, sypnęłam więc garstkę, bo co mają się zmarnować. Voila!
Chrupiące pieczywo, na nim ścięte białko i płynne żółtko. Przyprawione
według gustu i smaku. Do tego ulubiona kawa. Bardzo easy sunday
morning... Mniamka :D
Komentarze
Prześlij komentarz