I mnie dopadło jesienne przeziębienie. Najlepszym lekarstwem dla naszych ciał jest zdrowa żywność. Od wieków wiedzą to Chińczycy. Na zachodzie omamionym buchającym kapitalizmem, napędzanym drapieżnym i bezwzględnym rynkiem żywnościowym, którego celem jest tylko i wyłącznie zwiększanie i gromadzenie kapitału - jakość jest towarem deficytowym. Normy jakości są zmieniane na zamówienia producentów. Produkty w większości składają się z substancji wzbogacających smak i zapach, barwników i sztucznych dodatków. Zwierzęta są karmione sztuczną karmą z antybiotykami i hormonami. Rośliny opryskiwane. I tak dalej, i tak dalej.. I jak tu żyć i co jeść? Nie chcę siać paniki, ale uczulić, że jesteśmy tym co jemy.
Medycyna chińska w dużej mierze opiera się na diecie. Proces leczenia polega na zmianie nawyków żywieniowych. Natomiast potrawy przygotowuje się w zgodzie z zasadami Pięciu Przemian. Napiszę o tym więcej innym razem.
Na obolałe gardło i przeziębione zatoki stosuję napar z tymianku (3 razy dziennie zalewam wrzątkiem jedną łyżeczkę zioła, zostawiam kilka minut pod przykryciem, aż się zaparzy, następnie wdycham kilka chwil opary i wypijam wszystko małymi łyczkami). Ma on wspaniałe właściwości na górne drogi oddechowe. Łagodzi kaszel, udrażnia umęczony katarem nos. Działa bakteriobójczo. Ma także wiele innych dobrych dla zdrowia właściwości.
Aby, zwalczyć przeziębienie trzeba się dogrzać. Dlatego trzeba zjeść 3 ciepłe posiłki. Poniżej jeden z nich. Kotleciki buraczane z ziemniakami w mundurkach i ogóreczkami kiszonymi.
Obrałam i umyłam dwa młode buraki (ok. 500g), następnie starłam je na grubych oczkach. W tym momencie moje ręce, aż po łokcie zrobiły się różowe. Cóż, taka to już uroda buraczków, że brudzą - dobrze, że chociaż na taki piękny kolor! Umyłam ręce i dodałam wszystkie składniki naraz, a były to: mała cebula posiekana w kosteczkę, garść świeżej bazylki, garść świeżej pietruszki, po garści pestek dyni i słonecznika, po dwie łyżki otrębów żytnich, garść płatków owsianych i łyżeczkę suszonego tymianku, trochę soli, trochę pieprzu. I na koniec dwa jajka, żeby się wszytko skleiło. Następnie wszystko wymieszałam rękoma i uformowałam kotleciki. Rozgrzałam patelnię polaną leciutko oliwą z oliwek. Obsmażyłam je z obu stron, a następnie włożyłam do naczynia żaroodpornego i podpiekłam jeszcze 10 minut w piekarniku. Wymagają tak długiego pieczenia, ponieważ użyłam surowych buraczków. Niemniej jednak, warto poświęcić dłuższą chwilę, ponieważ efekt końcowy jest boski! Młode buraki są bardzo soczyste i słodkie dlatego mogłam poszaleć z ilością ziół i przypraw, aby wzbogacić i wyostrzyć smak. W tak zwanym międzyczasie ugotowałam ziemniaczki w mundurkach. Na surówkę sprawdziły się kwaśne ogórki kiszone. Pyszotka :)
Komentarze
Prześlij komentarz