Brakuje mi ostatnio czasu na gotowanie. Od kiedy zaczęłam nową pracę, soboty stały się moim ulubionym dniem tygodnia, kiedy mogę się wyspać i począwszy od porannej kawy koło 11, aż po wieczorną lampkę wina z przyjaciółmi, robię wszystko na spowolnionych obrotach...
Dziś na leniwy obiad zrobiłam kotleciki z kaszy jaglanej z dodatkami. Miałam dużą ilość kaszy, która została po wczorajszym obiedzie. Szkoda by było wyrzucić tyle zdrowia. Zatem na dwie szklanki ugotowanej kaszy dodałam 3 łyżki zarodków pszennych i 3 łyżki otrębów żytnich, posypałam odrobinę solą i dodałam większą odrobinę pieprzu. Ugniotłam łyżką. Następnie dodałam dwa świeże jaja prosto od babcinych młodych kurek, które mają za zadanie skleić wszystkie składniki. Łyżka oliwy, aby witaminy zawarte w kaszy się wchłaniały. I do smaku dodałam dużą garść koperku, trochę czerwonej czubrycy, kilka kaparów i 2 suszone pomidorki pokrojone w kosteczkę. Wszystko jeszcze raz przemieszałam i pozostawiłam na czas przygotowania dodatków.
Pierwszy dodatek wystarczyło odgrzać, bo był to sos pieczarkowy z wczorajszego obiadu. Drugi to tuńczyk z zalewy połączony z pokrojoną w kosteczkę czerwoną papryką, garścią posiekanych zielonych oliwek, małą garstką szczypiorku połączonych łyżką majonezu z pieprzem do smaku.
Na rozgrzaną patelnię podlałam odrobinę oliwy i ułożyłam kotleciki łyżką, piekłam na wolnym ogniu, by się nie przypaliły. Drugą turę i kolejne smażyłam już bez oliwy.
Wyszły dość pikantne. Świetnie się komponują zarówno z ciepłym sosem pieczarkowym jak i z zimnym dodatkiem z tuńczyka.
Muszę jeszcze popracować nad ich kształtami, ale smak jest odpowiedni skromnie pisząc! :D
Komentarze
Prześlij komentarz