Przejdź do głównej zawartości

papryka faszerowana kaszą jaglaną na sałacie z miodowym vinegretem



W Tesco była przeceniona papryka i botwinka! Nie wiem czemu, bo była cała, zdrowa, soczysta i w ogóle miodzio. W kuchni pełnej słońca gotuje się tak przyjemnie... że wychodzić się nie chce. Zapachy, kolory i ta soczysta papryka.. ale,ale .. przepis! 




Otóż tak:
Włączyłam piekarnik na 160 stopni. Następnie do wrzątku wrzuciłam woreczek kaszy jaglanej. Ale, ale! 15 minut gotowania wystarczy, bo dojdzie do siebie w piekarniku. Odkroiłam czapeczki papryki, umyłam ją i wydrążyłam gniazda nasienne.




Zanim ugotowała się kasza przygotowałam sałatkę. Opakowanie botwinki i kilka dużych liści salaty lodowej, umyte i porwane na kawałki wrzuciłam na talerz. Wygrzebałam z czeluści lodówki marchewkę, umyłam ją i obrałam a na koniec starłam na małych oczkach tarki. Do tego pomidorek i sos (po 1 łyżce: oliwy z oliwek, soku z cytryny, miodu i po 1 szczypcie pieprzu i soli - dobrze wymieszać i już). Na wierzch garść prażonych pestek słonecznika, które przyjemnie chrupią, tym samym wzmacniają doznania smakowe.




Gdy kasza się ugotowała przyprawiłam ją: garstką świeżej pietruszki i bazylii. Dodałam suszone oregano i rozmaryn. Po trochu pieprzu, soli i słodkiej papryki. Miałam zamiar dodać jajko, ale zrezygnowałam i dodałam łyżeczkę koncentratu pomidorowego, co wyśmienicie wydobyło smak ziół. Piekarnik już buczy - taki rozgrzany! Naczynie żaroodporne posmarowałam oliwą. Papryczki też lekko zwilżyłam oliwą z oliwek i nafaszerowałam. Zamknęłam pokryweczkami. Włożyłam do piekarnika na jakieś 20-25 minut.



Razem z Kotem zdecydowałyśmy, że balkon to miejsce przeznaczenia naszego obiadu. I tak oto sezon podwórkowych obiadów został zainaugurowany!!!!





Po porządnej, ale to baaardzo porządnej porcji obiadowej przyszedł czas na kawkę. Dobrą, czarną, mocną w której odbija się niebo.
Jak przymykałyśmy oczy odpływając w lenistwie to głosy dzieciaków bawiących się na placu zabaw przypominały gwar nadmorskiej plaży, a wiatr przynosił myśl o kojącym szumie morza....


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wegański smalec, czyli pasta z bałej fasoli

Nazwa tej pasty wydaje się kontrowersyjna i mało zachęcająca dla wegetarian i wegan :D Ale, ale .... to smarowidło z białej fasoli po pierwsze wygląda trochę jak smalec, po drugie jest przyprawiana podobnie jak smalec, a po trzecie zmielona biała fasola konsystencją nieco przypomina strukturę smalcu.  Zatem jest to smalec, bardzo smaczny smalec. Mjaaamka! Istnieje wiele opcji i możliwości przygotowania tzw. smalcu wegańskiego. A to z jabłkiem, a to ze śliwką, a to z dodatkiem kaszy jaglanej.To co prezentuję poniżej to wersja mocno klasyczna z zasmażaną cebulą i pestkami słonecznika udającymi skwarki. Nigdy chyba nie jadłam smalcu, przynajmniej nie pamiętam, ale z opisów innych ludzi i z książek wiem, że skwarki to ta chrupiąca tłusta drobinka i nie inaczej jest w mojej wersji.  Ilość przypraw zostawiam w kwestii upodobań, ale warto pamiętać, że sama fasola jest dość mdła w smaku. Ja osobiście lubię kiedy jest dużo majeranku, pasta jest wtedy szalenie aromatycz

Wegański blok czekoladowy z czerwonej fasoli

Przepis w oldschoolowej formie 😉

wegańska babka ziemniaczana

Babka ziemniaczana jest niewątpliwie podlaskim specjałem. Jak się okazje niekoniecznie dobrze znanym na zachodzie kraju. Jako, że pochodzę z Podlasia wychowałam się na babce, kiszce i pyzach, czyli potrawach których bazą są ziemniaki. Mój tato nie uznawał obiadu, w którym nie byłoby ziemniaków z wody, a weekend nie byłyby weekendem gdyby nie pojawiły się na śniadanie placki ziemniaczane. Jednym z moich piękniejszych wspomnień kulinarnych z dzieciństwa jest smak babki ziemniaczanej pieczonej przez moją babcię na wsi. Babka piekła się w piecu kaflowym, w tak zwanej dachówce, w żeliwnej misce. Och co to był za smak... Nie do odtworzenia. Później wyjechałam na studia do Poznania, stolicy Pyrlandii więc czułam się jak u siebie - ziemniaki królowały. Pyry z gzikiem, zapiekanki ziemniaczane, puree na sto sposobów... i jakoś tak zleciało parę pięknych lat. W Warszawie kartoszki cieszą się mniejszą popularnością, wszyscy chcą tu być fit i uważają, że kartofle tuczą. Modnie jest jeść bataty. Z