Farsz.
Umyłam ostro pachnącego pana pora i pokroiłam w drobne paseczki. Myślałam i myślałam, co by pasowało do tego dostojnego szczupłego przedstawiciela rodziny czosnkowatych. Tak... czerwona, pachnąca, słodka i bardzo soczysta pani papryka! Na patelni rozgrzałam olej i kawałek masła. Wrzuciłam zielono-czerwony idealny duet na patelnię i dusiłam na wolnym ogniu dolewając odrobinę wody. Para i aromat... to co w gotowaniu jest najbliższe zmysłom. Uchyliłam okno, słońce tak pięknie świeciło. W międzyczasie obrałam i dodałam dwa ząbki czosnku, by wyostrzyć smak. Z zamrażalki wygrzebałam resztki ziół. Dobrze, że już wiosna zza okien wita, bo kończą mi się zapasy. Dodałam garstkę koperku, bazylii i pietruszki. Dwie szczypty soli, trochę pieprzu i około łyżeczkę słodkiej papryki. Gdy warzywa zmiękły połączyłam je porcją serka topionego. Wyłączyłam gaz pod patelnią i włączyłam piekarnik by zaczął się rozgrzewać do 180 stopni.
Ciasto.
Wyszedł mi zakalec! Każdemu może się zdarzyć. Ale spoko. Przygotowywałam je dnia poprzedniego wieczorem. Z pamięci - bo nie chciało mi się sprawdzać jak to leciało.. a dawno nie robiłam tarty. I choć zbite a nie kruche ciasto to i tak smakowało. Niezawodny przepis jest tu: tarta. Do ciasta dodałam łyżeczkę słodkiej papryki, dzięki czemu ciasto nabrało ciepłego pomarańczowego koloru - ale może to był powód zakalcowatości?
Rozłożyłam surowe ciasto na tortownicy i podziurawiłam widelcem. Kawałek odłożyłam i uformowałam w kulki, które po rozpłaszczeniu ułożyłam na wierzchu tary. Zapiekłam 10 minut.
Składanie.
Wyjęłam zapieczone ciasto z piekarnika. Następnie wyłożyłam ostudzony farsz i polałam sosem (1 jajko, mały kubek śmietany 12% i ze dwie łyżki siemienia lnianego - rozbełtane). Na wierzchu ułożyłam pozostawione wcześniej ciasto. I potrzymałam w piekarniku jeszcze kwadrans. Gotowe!
Komentarze
Prześlij komentarz