Gdy na zewnątrz śnieg, wiatr, mróz, a w środku śnieg wiatr i mróz nie pozostaje nic innego jak skulić się w sobie, schować się pod koc i zniknąć w nibylandii snów i czekać wiosny w sercu i w przyrodzie.
Można też zebrać się w sobie, włączyć jakąś smętną playlistę, przebrać się w ulubione wyciągnięte kwieciste rajty, zarzucić na siebie ażurowy, ale ciepły sweterek i przewlec się do kuchni by spróbować ugotować coś co rozgrzeje zziębniętą duszę.
Jakąś zupę, która od wewnątrz nagrzeje i ukoi najpierw ciało, a później serce. Tak szaro i buro, brakuje kolorów. Brakuje słońca..
Biorę
jedną cebulę
dwa ząbki czosnku
obieram i kroję cebulę w kostkę. Zielony garnek z abstrakcyjnym wzorkiem na przedzie stawiam na kuchence gazowej, na dno wlewam olej rzepakowy, podsmażam w nim cebulkę dodaję zmiażdżony czosnek, doprawiam
solą
pieprzem
1/2 łyżeczki kurkumy
gdy ta miła papka zmienia się pod wpływem ciepła w aromatyczną mgiełkę rozprzestrzeniającą się po kuchni obieram
jednego ziemniaka
kroję go w kostkę, do zeszklonej cebuli dolewam około szklankę wody, wrzucam ziemniaka i
puszkę kukurydzy
Gotuję to na wolnym ogniu, aż ziemniak zmięknie.
Na koniec dodaję łyżeczkę płatków drożdżowych (opcjonalnie - nadają serowy posmak).
W tym czasie Fisz śpiewa o krętych drogach i o tym, że jest tylko gościem tu. Tak jak i ja. I my wszyscy. Staramy się tylko o tym nie myśleć zbyt zmęczeni biegiem codziennych spraw.
Myję patelnię, osuszam i kładę na niej skrawek klarowanego masła. Rozpływa się na białej płaskiej powierzchni patelni. Wsypuję garść ziaren, przykrywam i po chwili muzykę zagłusza bombardowanie ziaren o ścianki naczyń. Zaczyna pachnieć prażoną kukurydzą, trzeba pilnować i nasłuchiwać kiedy zmaleje intensywność eksplozji. Wyłączam gaz, żeby nie przypalić tej śnieżnobiałej chmury, która wyczarowała się właśnie na patelni.
Fisz jako Kim Nowak chce rozgonić czarne chmury i przegonić deszcz, a ja muszę zblendować zupę zanim smutek dopadnie mnie jak śnieg. Kukurydze blenduje się dość ciężko. Zatem cierpliwości.
Dolałam jeszcze jakieś pół szklanki wody by trochę ją rozrzedzić. Następnie doprawiłam zupę Słońce posiekaną pietruszką i ozdobiłam chrupiącym popcornem.
Smutki, smutkami, ale ta zupa musi poprawić każdy nastrój. Zupa Słońce - jest żółciutka i słodkawa, ale z charakterem dzięki czosnkowi i cebuli. No i jest z popcornem!!! A popcorn jest najlepszy ze wszystkim - a przede wszystkim sam :)
Komentarze
Prześlij komentarz